1.
Pierwsze co
zrobiłam po porzuceniu swojej ulubionej krainy kolorowych snów i fantazji gdzie
tylko tam mam odrobinę spokoju od tego całego syfu, zawlokłam się do łazienki. Podeszłam
do umywalki i popatrzyłam nad nią w lustro... Stwierdziłam, że spojrzę w nie
ponownie ale po prysznicu, może coś się poprawi. Gorąca woda i ulubiony wiśniowy
żel pod prysznic to jest to czego cała
ja domagam się z rana. Chcąc nie chcąc wróciłam do lustra. Wzięłam się do
robienia make-up’u . Nałożyłam podkład, narysowałam cienkie kreski eyelinerem,
przejechałam po rzęsach tuszem a policzki pociągałam bronzerem i wróciłam do
pokoju aby zmierzyć się z szafą. Z Zuzką ugadałyśmy się, że dziś do szkoły na
pewno nie dojdziemy. Ma przyjechać po
mnie na przystanek ze swoim lovelaskiem i jakimś jego kolegą. Czasem chce, i to
tak cholernie, żeby pożyczyła mi tych swoich różowych okularków, abym mogła
sobie na niego zerknąć z jej perspektywy. Bo bez tych kolorowych pingli nie ma
nic, poza kupą żelu na włosach i dopasowanych rurek, co by mogło mnie zachwycić
w jego osobie. Ale to chłopak mojej najlepszej przyjaciółki, którego muszę
akceptować poprzez wzgląd na Zuzkę. Ważne żeby ona byłą szczęśliwa, a przy nim
aż promienieje a to mi w zupełności wystarczy. Wracając do szafy... Postawiłam
na elegancję. Włożyłam beżową, zwiewną sukienkę ze złotym paskiem i czarne
balerinki, włosy jedynie tylko rozczesałam, całe szczęście z nimi rano nie
muszę się bawić, idealne proste prawie, że czarne sięgające pasa gęste pasma
podkreślające mój ciemny kolor oczu sprawiają, że je lubię w sobie najbardziej,
przepasałam złotą opaską z perełkami do tego wzięłam swoje ulubione okulary
pilotki. Ostatnie zerknięcie w lustro, było OK. Do torebki wpakowałam parę
zeszytów tak dla nie poznaki przed mamą, po drodze zahaczyłam o kuchnię i
zgarnęłam śniadanie i wyszyłam. Zuza z Alanem
i kimś tam już czekali. Gdy pojawiłam się na horyzoncie moja przyjaciółka
wprost wyskoczyła z jego bryki ciągnąć za sobą welon długich blond włosów.
Właśnie... Wyglądałam Ok dopóki jej nie było w promieniu 10 metrów. Była
kompletnym przeciwieństwem mnie, ale tylko z wyglądu bo w głowach obie mamy tak
samo poprzekręcane wszelakie śrubki, ze bardziej się nie da. Tworzymy kontrast.
Zuzka jest białogłową o jasnej karnacji i zielonych, prawie jak szmaragd, oczach,
wzrost i wagę mamy podobne. Ubrana była
w jasne poszarpane, idealnie dopasowane rurki, do tego miała jasno różową
bluzkę z ćwiekami, co tylko podkreślało jej delikatną urodę, do tego Vans’y a
włosy przepasała czerwoną bandaną. Rzuciła się na mnie uderzając mnie swoim
cmokersem w policzek.
- No hej
skarbie. Jej, jak ślicznie wyglądasz. Chodź, musisz kogoś poznać.
-Bo ja o
niczym innym nie marzę...- Nie nabierałam optymizmu na samą myśl, że nie dość,
iż muszę patrzeć na jej ukochanego księcia z rana, to jeszcze musze poznawać jednego
z jego odźwiernych. Popatrzyła na mnie karcąco, co znaczyło, że się mile zaskoczę.
Gdy dowlokła mnie do jego taniego BMW, nadeszła ta chęć na różowe okularki, ale
to postanowiłam zostawić. Z tyłu siedział naprawdę niczego sobie
przystojniaczek. Brunet o błękitno niebieskich oczach( KOCHAM!! Ciemnymi
blondynami tez nie gardzę) na moje oko nie wiele wyższy ode mnie, pod obcisłą bokserką było widać ze ma zarysowane, niczego sobie, ciałko. Mraśny. Z zamyśleń
wyrwała mnie Zuza która podekscytowanym głosem, aż pisnęła:
- Julita-
Emil, Emil- Julita.- Wiedziałam, że coś szykuje. W cale a w cale nie zdziwię
się jak nas zostawi samych za parę godzin. Teraz moment prawdy.
-Miło
poznać.- wykrzesałam w sobie odrobinę uprzejmości i podałam mu rękę.
-No to się
jeszcze okaże.- I w tym Momocie puścił mi perskie, i pokazał rządek
śnieżnobiałych ząbków. Ale w tej chwili usiłowałam sobie przypomnieć czy
ostatnio uzupełniłam zasób ciętych tekstów w swoim słowniku, bo coś mam nie
odparte wrażenie, że będę musiała z niego skorzystać.
- Pff.- No
nie wierze! Jedyne co umiałam zrobić w
tamtej chwili to ‘odpffyfnąć’ mu jak jakaś pięciolatka. Co się stało
mojemu językowi? Ja mistrzyni ciętej riposty komuś ‘odpffyfuje’?! Ale nic,
nadszedł moment, w którym muszę przywitać jego obrzydliwie z żelowaną
ekscelencję. Ja nie chce być nie miła, ale dla niego po prostu nie potrafię
inaczej. Więc popatrzyłam na niego, czekając aż jego idealnie wyrysowana buzia
rzuci coś w moim kierunku, ale dziś nie doczekałabym się i w związku z tym
przejęłam jego rolę i powiedziałam:
- Trudno
jest jednocześnie patrzeć się na kogoś i się z nim przywitać?- I po jego
odpowiedzi doznałam szoku, jak mało kiedy.
- Powiedz mi
kochanie, co ja ci takiego zrobiłem, że jedyne na co cie stać to żeby walnąć mi
swoim wyszukanym tekstem?- Uniósł swoja idealnie, zbyt idealnie, wyregulowaną
brew do góry z nadzieją, że puszcze to mimo uszu i tym samym będzie górować,
ale nie byłabym sobą gdybym nie odpyskowała:
- Bo
widzisz, czasem to jest tak, że zobaczysz jakąś twarz i po prostu wiesz, że
inaczej się nie da. A twoja śliczna
buźka, zalicza się do tej kategorii.
- Ej
uspokójcie się. Musicie zaczynać to samo i to jeszcze z rana?- Ja wiem, że Zuzę
boli to, że dwie najważniejsze dla niej osoby nie potrafią się ze sobą dogadać.
Nasz stosunek do siebie nie jest jakiś figlarny, że przekomarzamy się , my się
nawzajem nie znosimy. Próbowałam wielokrotnie zmienić stosunek do niego, ale
bez skutku. Nie umiem, on z resztą również. Może to jest spowodowane tym, że ja
z Alanem nie mamy jej całej dla siebie, jak dla mnie żaden facet nie jest jej
wart. Kocham ją jak siostrę, znamy odkąd się urodziłyśmy, nasze mamy wiedziały
co robiły wsadzając nas do jednej kołyski. Nakręciłam się jeszcze bardziej:
- Myśli, że
góruje bo nie uraczył mnie niczym chamskim tylko jakimś błyskotliwym pytaniem?
Nie zrobił tylko dlatego, żeby pokazać, że to ja jestem tą wredną a on chce
dobrze.
- Ej,
wyluzuj. Mamy spędzić cały dzień ze sobą nawzajem więc może robić tak aby było
miło?- Odezwał się wielki pan milczek. Tym razem odbije Sb za to ‘pffyfnięcie’
na początku i chowam mój słowniczek.
-Jak ma być
miło to może nie wchodź gdzie cie nie potrzebują?- Kurcze no... to dalej nie
było TO. W tym momencie odezwała się Zuzka:
- Jula
proszę Cię.- To był właśnie ten moment, w którym wiedziałam, że muszę przestać,
ale zostałam sprowokowana i tak łatwo się nie dam. Wsiedliśmy do samochodu i
ruszyliśmy. Dzień był słoneczny. A ja dalej czułam na sobie jego niebieskie
oczy. Z przodu dochodziły chichoty zakochanej pary, a ja zostałam wyrwana ze
swojej Kariny przemyśleń przez Emila:
- Jakieś
specjalne życzenia czy wystarczy kanapka z serem?- Właśnie dojechaliśmy na
stację benzynową żeby nakarmić nas i pojazd. Więc już z przyzwyczajenia
rzuciłam czymś miłym:
- A wyglądam
na kogoś kto ma, Bóg wie jakie, wymagania co do porannego śniadania?- Ale
stwierdziłam, że dla niego nie będę chamska, nie dziś przynajmniej, i szybko
dorzuciłam milszą odpowiedz z uśmiechem- Może być kanapka z serem.- Ten tylko
popatrzył na mnie tymi swoimi dużymi oczyskami w taki sposób, że aż mi się
dziwnie zrobiło, i wysiadł z samochodu.
Gdy wszyscy zjedliśmy postanowiliśmy ruszyć w
dalszą drogę. Pierwsza nasz myśl była taka, żeby troszkę poczekać, aż już
naprawdę będzie super ciepło i pojedziemy nad wodę. A on dalej patrzył. Dziwnie
się z tym czuję. Popatrzyłam na niego znacząco i w tym samym Momocie odwrócił
wzrok zerwał się i podszedł do Alana.
__________________
Ufff. Pierwszy rozdział zostawiłam w tyle. Od razu sorki, że taki przymulony, ale to początki i akcja dopiero będzie się rozwijać. Mam nadzieję, że będziecie śledzić dalsze losy Julity. :)
No,no ! Moja droga! Masz dryg do pisania! Juz niemogę się doczekac kolejnych rozdziałów!! Życzę Ci dużo weny twórczej!! :** <3
OdpowiedzUsuń