wtorek, 16 kwietnia 2013


4.
Brązowooka:


Czułam, albo może mi się śniło, jakby ktoś delikatnie wodził palcami po mojej lewej ręce, i zaczął się zniżać coraz niżej, ale w tym samym momencie, zupełnie znikąd, poczułam skutek przyśnięcia na otwartym słońcu, po tym jak ktoś wylał na mnie butelkę z wodą. W przybliżeniu odgłos był taki jakby ktoś na rozgrzaną blachę wylał lodowato-zimną wodę. Usłyszałam tylko:
-Kurwa...-Mam nadzieję, że się tylko przesłyszałam, i gdy otworzę oczy nie zobaczę tego kogoś kogo myślę, że zobaczę.
-Czy tobie naprawdę mało?! Nie dość, że topisz mnie w wodzie jak jakiś popieprzony psychopata to jeszcze mnie obmacujesz myśląc, że śpię?!- W połowie uszła ze mnie frustracja, którą trzymałam już od  rana w sobie, ale końcowego apogeum jeszcze nie osiągnęłam. W tej chwili przyszedł Alan, i myślałam, że padnę.
-Co się dzieję?- Patrzył pytająco to na mnie to na Emila, który naprawdę się zmieszał.
-Gówno!- Pozbierałam swoje rzeczy i odeszłam na bok żeby je na siebie powrotem założyć. Auć! Jak boli... Jak ja się mamie pokarze w takim stanie? Zabije mnie za kolejne wagary...
-Skarbie wszystko w porządku, możemy już jechać?- Właśnie podeszła Zuzka.
-Tak, pewnie.- Uśmiechnęłam się lekko. To jest jedna z dwóch osób, na której sam widok mam banana na twarzy pomimo największego i najgłębszego doła.
-Wyczuwam miętę. Chacha.- Puściła w moją stronę to swoje szmaragdowe oczko czekając co ja na to.
-Jedźmy już, co?- Pociągnęłam ją za sobą i wsiadłyśmy do samochodu. Podczas jazdy panowała względna cisza, znów, ale to tylko w obrębie mojego sadowiska, bo z przodu było głośno. Z samochodowego radia leciała piosenka Linkin Park ‘Castle of Glass’. Kooocham ją. Dopiero była 15:00 a my już się rozchodzimy. No tak, bo tylko dziś byłam skazana na towarzystwo nie jednego, ale dwóch dupków, to się nie mogło udać. Podjechaliśmy pod mój dom pożegnałam się z Zulą i Alanem i wyszłam z samochodu w ogóle nie zwracając uwagi na tego kogoś kto siedział po mojej prawej. Gdy byłam koło furtki usłyszałam tylko:
-Do zobaczenia wkrótce.- Popatrzyłam na niego i teatralnie wywróciłam oczami w tym samym momencie otwierając bramkę. Weszłam do swojego pokoju rzucając torbą i sobą na łóżko. Sama nie pamiętam kiedy zasnęłam. Obudziła mnie Zuzka swoim telefonem:
-Co robisz kotku?- Ledwo co ją słyszałam bo zanim się zorjętowałąm co się dzieje dookoła mnie minęło z 5 minut.
-Co? A nie nic właśnie pod prysznic idę. Coś się stało?
-Jej... obudziłam. Pzeprraszm..
- Luzik i tak musiałam kiedyś wstać.
-To zgadamy się na fb pa.
-Pa.- Rzuciłam telefon na łóżko, podeszłam do szafki po ręcznik i piżamę. Wyszłam z pokoju i poczułam kolację. Ale to później. Wszystkie mojoe mięśnie rozluźniły się pod wpływem gorącej wody i muzyki lecącej ze słuchawek. Kiedy już wyszłam z łazienki nogi same zaniosły mnie do kuchni. Moja mam jest THE BEST!. Zrobiła dla mnie specjalnie, moje ulubione naleśniki z nutella i bananami. Gdy wzięłam pierwszy kęs, dopiero w tedy poczułam jak bardzo jestem głodna.
-Jak minął dzień?- Do kuchni weszła mam podchodząc do mnie i caując mnie w czółko.
- Same nudy. Pełno zarozumiałych bufonów i zgredów.- W szczególności jeden. Każde słowo przeciągałam, co rozbawiło mamę. Kocham jej śmiech. Zawsze jest taki ciepły i kochany.
-Jedz sobie spokojnie a ja zaraz wychodzę do pracy. A, no i kota nie zapomnij nakarmić. Pa dzióbku.
- Pa mamuś.- Zabrałam talerz i poszłam do siebie. Odpaliłam lapka i w logowałam się wszędzie gdzie dałam radę. Facebook. 14 powiadomień 1 wiadomość i jedno zaproszenie do znajomych. Zaczęłam od końca. Ktoś polubił moje zdjęcie ktoś inny zaprosił do jakiejś aplikacji. Wiadomość była od Zuzy.
„zostałeś zaproszony do grona znajomych”
Emil Ralski.
Błaaaaagam!! POTWIERDŹ czy może NIE TERAZ? Aj tam, nie bd zwracać na niego uwagi. POTWIERDŹ. Odpisując Zuzce obok jej okna zaczęło migać jakieś drugie. Wzrok miałam na takiej wysokości, że zdołałam przeczytać tylko:
jest i moja złośnica :)
Bitch please...
„ Wyjdź stąd.”Nie wiem co mnie, żeby mu odpisywać.
„ A właśnie, tak mi się przypomniało teraz: przepraszam za tamto z wodą J haha”
„Daruj sobie, cienki jesteś.”
„To Ty zaczęłaś tą znajomość od spięć na naszym łączu :P”
„ A weź spierdalaj!”
Nooo! W końcu już nie odpisuje... Powyłączałam wszystko i zasnęła. Prawie... Kot. Teraz już w zupełności udaję się do swojej krainy.
~Błękitnooki:
„A weź spierdalaj!” Taaa. Chciałbym. I od ciebie i od wszystkich, którzy mnie otaczają, a najzwyczajniej w świecie nie umiem „spierdolić”. Za daleko w to już zaszłem, z tej bajki nie da się już wyjść. Muszę tu zostać, albo wyjść w pudełku z przykrywką.
-Emil!- Z rozmyślań wyrwał mnie Olo.
- Co jest?
-Zlecenie. 2kg, na jutro rano. Płatne z góry.
-Na jutro, nie da...
- Co nie da? W dupie mam to ze ‘nie da’. Synu. Wszedłeś w to i nie ma już odwrotu, za dużo o sobie wiemy. Nie powtórzę się już drugi raz. Tobie mogę zaufać najbardziej. Nie spierdol tego.- Pokazał na mnie tym swoim zatłuściałym paluchem a jego tłusta dupa zniknęła za filarem. Nie ma odwrotu... Podszedłem do stolika i wciągnąłem jeden pasek białego proszku. To pozwala mi nie myśleć, ale jednocześnie skupić się na robocie.